Jak polubić naukę języków ?

Jak polubić naukę języków ? Mogę ją śmiało porównać do „cudownych” diet odchudzających, które dość często zaczynamy, ale ich konsekwentnie nie kończymy. Ciągle zaczynamy kolejną, stosujemy kilka dni, robimy dzień-dwa dyspensy i … Niestety chronicznie wracamy do puntu wyjścia…
Z upływem czasu nie dostrzegacie żadnych postępów, po czym zachodzicie w głowę, co poszło nie tak?! Dlatego należy ustalić sobie sztywny plan, którego będziecie przestrzegać. Ja też miałam swoje wzloty i upadki, ale o nich opowiem Wam kiedyś. Gdy zdecyduję się ( w końcu;) pojawić na moim kanale na YouTube dowiecie się co mi się udało, a co nie. Jednak dziś chcę Cię przekonać do tezy w formie pytania: jak polubić naukę języków ?
MOJA ZŁOTA LISTA
Gdy studiowałam licencjat, sporządziłam sobie moją „złotą” listę zasad, według których uczyłam się języka niemieckiego:
#1
Jestem tylko człowiekiem. Nie jesteśmy maszynami, które da się zaprogramować, ile słówek bądź fraz „na raz” mamy przyswoić. Musicie nauczyć się akceptować swoje błędy i wyciągać z nich mądre konkluzje. Zgodnie z powiedzeniem„uczę się na błędach”, wypracujcie sobie własny system nauki. Ja obrałam taki: dziennie uczę się dwudziestu słówek, tak, by następnego dnia je powtórzyć. I tak wyglądała moja nauka. Codziennie zaczynałam od powtórki leksyki z dnia poprzedniego, by dopiero potem opanować następną partię. Jeśli nie dajecie rady nauczyć się zaplanowanej wcześniej liczby słów, zmniejszcie ją. Jesteście tylko ludźmi, którzy zapewne mają także inne obowiązki niż nauka. I pamiętajcie, bezpieczniej jest zwiększyć ilość słów, ale się ich nauczyć, niż coś ominąć, byle by dobić do końca…
#2
Nie katujcie się. Błąd, który dość często popełniałam będąc jeszcze studentką był fakt, iż leżąc wieczorem w łóżku analizowałam mój dzień oraz zastanawiałam się, czy udało mi się zrealizować wszystko to, co sobie zaplanowałam. Jeśli nie, wierzcie mi, budziłam się wcześniej rano, bądź wstawałam (w nocy), by to nadrobić… Katowała mnie myśl, że nie zrealizowałam czegoś, co miałam uprzednio zaplanowane na dany dzień. Zawsze wysoko stawiałam sobie poprzeczkę, bardzo dużo od siebie wymagałam, szczególnie na studiach.Ale z perspektywy czasu niestety ma to więcej wad niż zalet. Wiem, że czas to pieniądz, jednak nie należy przekładać tej zasady na każdą dziedzinę życia.
#3
System motywacji. Na studiach licencjackich miałam bardzo sympatyczną panią wykładowczynię z pedagogiki, która dość często opowiadała nam o swoich (zawodowych) doświadczeniach. Jedna myśl, która wówczas mi bardzo utkwiła w głowie koncentrowała się na pochwałach. Uczyliśmy się stosować afirmację (def. SJP: zgoda na coś, potwierdzenie, uznanie czegoś za dobre; aprobata). Dlatego jeśli coś jest Waszą piętą Achillesową, stwórzcie sobie swoją osobistą afirmację: ja ….. jestem świetny/-a. Nauka języka niemieckiego idzie mi bardzo dobrze. Codziennie jestem coraz lepszy/-a. Dam radę, bo zależy mi na opanowaniu tego języka itd. Poszłam o krok dalej, bowiem każdy sukces świętowałam – wyjściem z koleżankami na obiad do restauracji, czymś słodkim itd.
#4
Regularność. Wszyscy nauczyciele, zresztą nie tylko, trąbią, iż należy być systematycznym. Ja też się pod tym podpisuję. Dlaczego? Jeden dzień przerwy w nauce nie zrobi Wam różnicy, natomiast istnieje duże ryzyko, że z jednego dnia zrobią się dwa, trzy albo i więcej. I co wtedy? Cofacie się do punktu wyjścia, ponieważ zapomina się to, co wcześniej się nauczyło.. Niestety przestrzegam przed takim podejściem. Wychodzę z założenia, że jeśli coś robić, to w 100 procentach, a nie po łebkach. W ten sposób też ćwiczycie swoją pamięć i koncentrację, które z biegiem lat niestety, ale funkcjonują coraz gorzej…
#5
Właściwe odżywianie. Ostatnio mam bzika na punkcie chłonięcia wiedzy o zdrowym odżywianiu (chyba dzięki alergii mojego dziecka). Mimo, iż jestem ogromnym łasuchem, trochę musiałam zmienić nawyki żywieniowe, by dać dobry przykład mojemu dziecku i wspomóc je w stosowaniu diety eliminacyjnej. Po wielu tygodniach „innego, nowego” odżywiania przyznaję, iż sama doświadczyłam, jaką istotną rolę odgrywa jedzenie. Jak bardzo wpływa ono na nasz mózg, zapamiętywanie czy kodowanie informacji. Staram się jeść dużo daktyli, żurawiny, czekolady min. 70%, gorzkich pestek moreli, piekę też własny chleb, piję 2L wody, unikam fast foodów, jem owoce i warzywa. Potrawy ciężkostrawne, smażone, przetworzone pogarszają proces myślenia, powodują ospałość.
#6
Dajcie sobie czas. Nie nauczycie się języka w miesiąc. Chyba, że znacie jakąś metodę cud – wówczas podzielcie się w komentarzu 🙂 Języka niemieckiego uczyłam się latami i w zasadzie uczę się do dziś, mimo, iż od zakończenia studiów minęło już trochę czasu. Nie spinajcie się, że coś Wam nie wychodzi, przesuwa się w czasie. To normalne zjawisko. Lepiej wolniej, a dokładniej i efektywniej. Przede wszystkim, dużo słuchajcie w danym języku.. TU pisałam jak istotną rolę to odgrywa.
Na koniec, nie traktujcie nauki języka jak maratonu, który MUSICIE pokonać. Zniechęcą Was wasze niepowodzenia. Potraktujcie to jako Wasze wyzwanie, coś co chcecie osiągnąć i cieszcie się z każdego małego sukcesu. Nie zapominajcie robić kilkuminutowych przerw podczas nauki 🙂 Jako dodatkowy bodziec przeczytajcie >>ten<< wpis.