Dźwirzyno – Kołobrzeg. Punkty turystyczne

Wybaczcie brak wpisu przez te kilka dni, byłam na krótkim urlopie 🙂 Jak co roku długi weekend sierpniowy spędziliśmy nad polskim morzem. Dotychczas najchętniej jeździliśmy do Mielna, Międzyzdrojów bądź Świnoujścia, a tym razem padło na Dźwirzyno – Kołobrzeg. Punkty turystyczne. Pogoda bywała różna, jednak większą część wyjazdu spędziliśmy na plaży niż w pokoju 😉 Zum Glück…
Dźwirzyno – Kołobrzeg. Punkty turystyczne
Zatrzymaliśmy się w ośrodku prowadzonym przez krewnych męża w Dźwirzynie. Do tej pory jestem pod ogromnym wrażeniem pięknej, dużej, czystej plaży, której piasek jest wyjątkowo delikatny… Z tej perspektywy żadne dotychczas odwiedzone przeze mnie miasto nie ma tak wyrafinowanego miejsca dla plażowiczów 🙂 Jednak spacerując po plaży zabrakło mi promenady, by móc swobodnie pchać wózek dziecięcy oraz cały ekwipunek plażowicza. W Mielnie, które kocham ponad wszystko, niczego nie brakuje.
Skosztowaliśmy także przepysznej, świeżej ryby, a jak wiadomo najlepiej jej szukać przy kutrach rybackich. Odwiedziliśmy dwa różne miejsca: smażalnię ryb „Rybakówka” oraz smażalnię ryb „u Lecha”. Zdecydowanie polecam tą drugą 🙂
Miasteczko jest małe, zabrakło mi w nim trochę tych wieczornych eskapad i występów ulicznych, od których roi się w Mielnie, ale cóż. Każde miasto ma swój urok 🙂 Nie wiem czemu, ale zawsze na wakacjach letnich mam nieodpartą ochotę na gofry ze świeżymi owocami … 😉 Oczywiście gokartem pokonaliśmy kilka dobrych kilometrów, poznając Dźwirzyno od podszewki. Ze względu na nasze dzieci musieliśmy zaplanować ten wyjazd mając na uwadze atrakcje dla nich.
Jeśli wybieracie się do Dźwirzyna gorąco polecam zobaczyć port rybacki, Jezioro Resko w punktem windsurfingowym, nadmorskie wydmy oraz najpiękniejszy zachód słońca…
Dźwirzyno – Kołobrzeg. Punkty turystyczne.
Co warto zobaczyć w Kołobrzegu?
Jeden dzień naszego pobytu przeznaczyliśmy na wycieczkę do Kołobrzegu. Odwiedziliśmy teren byłej jednostki wojskowej, molo, płynęliśmy statkiem pirackim, „zanurzyliśmy się” trochę do centrum miasta. Niestety ze względu na deszcz musieliśmy wracać do domu… Kołobrzeg jest śliczny, ale mam wrażenie, że nie jest to miasto adekwatne dla młodych wczasowiczów…
Spostrzegłam, iż molo główne przeszło znaczną modernizację, ale.. Po pierwsze, rodzice z wózkami dziecięcymi oraz osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich nie zjadą z mola na niższy poziom (do mola dobudowano boczną część oraz „parter”). Dlaczego? Ponieważ nikt nie pomyślał o takim rozwiązaniu… Po drugie, z racji iż jestem osobą wysoką, schodząc na piętro niżej o mało nie zahaczyłam głową o beton… Musiałam się nachylić, aby nie nabić sobie solidnego guza… Poruszając się po „parterze” musiałam przybrać pozycję nachyloną.. Także uwaga 🙂
Zapomniałabym wspomnieć o świetnej atrakcji jaką spostrzegłam niedaleko portu w Kołobrzegu. Z tego co się dowiedziałam jest to wieloletnia tradycja, iż na zbudowanym z desek pomoście trzeba przejechać jak najdłuższy odcinek, na rowerze, z kilkukilogramowym obciążeniem. Wiadomo, kto najdalej zajedzie ten wygrywa 🙂 Śmiechu było co niemiara. Publikum było olbrzymie 🙂
Ogólnie wyjazd zaliczam do udanych, szkoda, że ten czas tak szybko minął. Na przyszły rok planuję wyruszyć ponownie do mojego ukochanego Władysławowa 🙂 Trochę mnie przeraża aby ta długość trasy…. A Wy jak spędziliście ten długi weekend ?